top of page

ARKA GDYNIA: DYNIA, DYNIA

(ANNO SATANI 2020)

Nie da się przewalić z klęciem na rok 2020. Ale żeby wyrzucić z siebie choć ułamek frustracji rosnącej ekspresowo jak bambus w tropikalnym deszczu na odżywkach białkowych i ZEMŚCIĆ SIĘ NA ROKU 2020-tym (jakkolwiek nieadekwatnie słabo i niemrawo) za jego perfidię, należałoby poświęcić tysiące roboczogodzin na:


- dekapitację koni na głowy*, by później móc je regularnie umieszczać w łóżku ZOZO,


- ogólnonarodowe dziabanie ostrym narzędziem laleczki VooDoo ZOZO (bez przerw na siusiu),


-spowodowanie, aby ZOZO zaszedł w niechcianą ciążę bliźniaczą i przez wiele tygodni rodził naturalnie, bez znieczulenia i opieki medycznej, dzieci o gabarytach i wadze dorosłego słonia, ułożone pośladkowo.

TYLKO KTO NA TO MA CZAS, FUNDUSZE I CHODY?**


Opracowałam sposób prosty i mniej kapitałochłonny, który pozwala wywalić z siebie złe emocje odpowiedzialnie, bez uszczerbku dla portfela, rodziny i otoczenia.

ZAŁATWIMY DYNIĘ.


Zasługuje na to, ten pusty rudzielec. Samo zestawienie twardej skorupy i zaskakującej nijakości wnętrza, które można prawdopodobnie porównać do rozczarowania, jakie przeżywa facet, gdy po dwóch tygodniach randkowania z nową dziewczyną zdejmuje jej stanik i z zaskoczeniem stwierdza, że obficie wyglądający bufet wzniesiono sztucznie, na stelażu z metalu i gąbki.


Podobnie zakuty łeb DYNI: skorupa twarda jak czacha narodowca zawiera adekwatnie rozczarowujące wnętrze, więc czemu strzeże go, jakby w środku znajdowały się najcenniejsze skarby Piratów z Krajebów albo insygnia królewskie Elki?



Dla mnie gotowanie czegokolwiek z dyni sprowadza się do maskowania jej smaku, zapachu i konsystencji i choćby dlatego zasługuje ona na spektakularną anihilację. Jednak żeby nie narazić się na oskarżenia o zabójcze tendencje oraz uniknąć odpowiedzialności karnej,

podniosę Mord na Dyni do rangi Sakramentu. Załatwię ją przy gromnicach, w imię Matki, Córki i Ryżej Wiewiórki. Wszystko ujdzie mi na sucho, a ja - w najgorszym przypadku - trafię do innej parafii.

Ponieważ nie lubię marnować jedzenia, postanowiłam wykorzystać ten rozpizgany kadawer do stworzenia jakiejś formy żarcia. Zupa to często najprostszy wybór i przy jej wykonaniu najmniej się człowiek ubabrze. Rozgotowałam więc do miękkości poszarpane piłą resztki ryżego czerepu, zadławiłam marokańskimi przyprawami ras el hanout i zmiksowałam na aksamitną masę, po czym zalałam polskim rosołkiem i ćwierćlitrówką mleka kokosowego.


Próbowałam zjeść to paskudztwo, zagryzając drożdżową różą nadziewaną prosciutto i mozzarellą, ale skończyło się tak, że różę zjadłam całą, a zupę oddałam koledze.


Mam szczerą nadzieję, że Rok 2021 okaże się typowym rozpuszczonym i mało ambitnym bachorem Groźnego Tatusia 2020 i położy lachę na wszystko, również na ludzkość. Oby nie dał sobie wjechać na ambicję i obniżył poprzeczkę tak nisko, że szurnie o podłogę i przez kolejne 12 miesięcy tam pozostanie, podczas gdy Rok 2021 będzie odwalał radosną manianę, ignorując ambicje ZOZO na swoje życie.

Oby zawalał terminy wojen, plag, pożarów, politycznych zamieszek na ulicach i głodu w subsaharyjskiej Afryce;

Oby okazał się nudziarzem bez polotu, dla którego „monotonia” i „nijakość” to komplement;


Oby przespał większość miesięcy pod jedwabną kołderką, za którą zapłacił Tatuś, i upalił się tak, że nie będzie szukał wrażeń, a o Polsce w ogóle zapomni i zredukował atrakcje z piekła rodem do jednej symbolicznej plagi lub szybkiego pożarku nieistotnej części globu.

OBY ZOSTAŁ DYNIĄ.
Tak nam dopomóż, autorze symulacji "ZOZO". Amen.

P.S. Żądamy sensownego apgrejdu! ✌✌✌


Modelina ma na sobie biustonosz i sweterek z kolekcji "Komunia 2020" autorstwa Dominiki Ciemięgi (@lajtowylajt), szalonej łódzkiej projektantki.

#*****_***


_____________________________________

* żartuję

** EWENTUALNIE kto zna autora symulacji, w której żyjemy?

136 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2 Post
bottom of page