TAPAS - TOR PRZESZKÓD DLA TIPSIARY
Zaktualizowano: 16 lut 2021
Będąc wieśniarą z Radomia z rozmysłem ukrywam swoje uwłaczające pochodzenie. Od lat żyję w ciągłym strachu, ze KTOŚ SIĘ DOWIE, że jestem słoikiem, że cała ściema się WYDA, wypadną mi wszystkie włosy i zęby, a ja umrę ze wstydu.

Przyznawanie się też nie działa, bo PODKŁADASZ SIĘ. Nagle tym wszystkim rodowitym krakusom i warszawiakom (choćby mieli dodatkowy chromosom) goreją ślepia, cieknie ślinka i już sypią żarcikami o reklamówkach, chlastają docinkami, uskuteczniają proweniencyjne kopniaczki w goleń, jakby fakt, że wyczołgali się z wielkomiejskiej waginy był osobistym osiągnięciem, a nie dziełem przypadku, a oni sami WSZYSCY MIESZKALI NA WAWELU, albo w prostej linii pochodzili od Poniatowskiego.
No i tak od lat udowadniam sobie, jaka to ja jestem wielkomiejska i kulturalna (na wszelki wypadek pozbyłam się w domu WSZYSTKICH SŁOIKÓW), jak się ładnie wysławiam, znam na kuchniach świata i nie dość, że ugotować, to podpisać umiem dania po hiszpańsku.
Więc proszę: przepiękny talerz tapasów, aka KOSZMAR TIPSIARY.
Ę, Ą,
Flaca.

#kuchniadramatyczna#rozrywka#piszebolubie#czytambolubie#pisarka#bookstagram#kochamksiążki#Matka_Boska_Komediowska