top of page

KWASSORATOR-SAN, czyli waćpan żurek po japońsku.

Nic nie sprawia mi większej frajdy, niż dezorientacje tożsamości kulinarnych i podstawiancje kulturowe. Od lat brawurowo forsuję miksologię polonizmów i zamorszczyzny kuchennej, by zinternacjonalizować typowalistycznie lechiczne wyżerkatorium, jak kwassoratory żytnie i burakopochodne. Pragnę zadenucjować ich smakoratoryczny potencjał przed innoziemcami, propagować nasze kuchennologiczne osiągi, wypychać je na wysoczyznę sublimacji, wyrwać z tluszczyzmu i zdekluchować, jednocześnie bezkompromisowo rozciągać przyswajarstwo nowosmakowe wewnątrzgębych smakoratorów cudzoziemnych w celu propagowania Lechitofolklorium na obcogruncie nietutejszyzmu.


UFFF.

Jeżeli od czekolady wolisz śledzia, cytryna jest dla ciebie za słodka, a zamiast kawy wybierasz kwas z ogórków, ta zupa jest dla Ciebie.

Kwassorator-San łączy w sobie znajomy aromat zakwasu żytniego z ziaren pieszczonych sierpniowym słońcem, ale niteczki chilli, sprawiają, ze zamiast Boryny, wśród kołyszących się kłosów widzisz cesarza Hirohito.

Zamiast zawałogennej kiełbasy w kwaśnej zawiesinie kołysze się lekkie mięsko z kaczki, ziemniak zastąpił makaron Soba, rzygogenny majeranek - aromatorium kolendry, a wszystko podlane czosnkowo-agawowym sosem sojowym. Borowiki swawolnie wierzgają w tercecie z grzybami mun i boczniakami, żółcieją żółteczkami jajka przepiórcze i jest wielkanocnie, odświętnie, więc by wisienką na torcie dopełnić obrazek, świętoburczo dorzucam wigilijne sianko.


Pozdrawiam, MBK


67 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2 Post
bottom of page